FERIA DE ABRIL

Dawno temu, a właściwie w XIX wieku, na południu Półwyspu Iberyjskiego, w pachnących wiosną andaluzyjskich miasteczkach odbywały się Kwietniowe Targi zwane Feria de Abril. Za dnia tysiące handlarzy bydła sprzedawało swoje zwierzęta, natomiast nocą gromadzili się na placu, gdzie spędzali czas śpiewając, tańcząc, jedząc i pijąc. Zabawa była tak wspaniała, że to wydarzenie powtarzane z roku na rok, przekształciło się w najbardziej huczny festiwal folkloru. Na stałe znalazło swoje miejsce w kalendarzu andaluzyjskich imprez.  Liczni imigranci z południowej Hiszpanii rozpowszechnili to  niezwykle barwne święto folkloru na terenie całego kraju. Jednak  z największym rozmachem po dziś dzień obchodzi się je w stolicy Andaluzji – w Sewilli.

Feria de Abril odbywa się dwa tygodnie po Semana Santa i trwa przez cały tydzień. Jest w stu procentach wesołym, roztańczonym i rozśpiewanym świętem, które w dzisiejszych czasach nie ma już żadnego związku z handlem zwierzętami.

Kilka lat temu miałam to szczęście, by uczestniczyć w tej niezwykłej uczcie. Byłam zachwycona tym, co widziałam. Na ulicach Sewilli królowały tradycyjne, kolorowe i falbaniaste  stroje pań. Panowie z kolei nosili kapelusze z płaskim rondem i z wielką gracją  przemierzali uliczki miasta na grzbietach andaluzyjskich koni lub w pięknie udekorowanych bryczkach. Stukot kopyt i cygańskie śpiewy pozwalały z łatwością przenieść się w odległe czasy i poczuć klimat XIX wiecznej Andaluzji.

W dzielnicy Remedios, podczas obchodów rozstawia się ponad tysiąc namiotów zwanych CASETAS. Namioty są płócienne, a ich ściany zdobią poprzeczne kolorowe pasy. W środku znajduje się specjalnie miejsce przystosowane do pokazów tańca flamenco zwane TABLAO.

Podczas Feria de Abril przekonałam się, że to również, fiesta dla podniebienia. W niektórych namiotach można zasiąść i skosztować pachnących specjałów. Sama nie mogłam oprzeć się pokusie skosztowania smażonej ryby PESCADITO i uwielbianych przeze mnie  owoców morza.  Jeszcze dziś kiedy zamykam oczy i wracam wspomnieniami do kwietniowej Sewilli czuję smak  wina z Sanlúcar de Barrameda oraz sherry z Jerez de la Frontera. Hmmm…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.