Poznaj Hiszpanię od kuchni

Podróże kształcą to każdy wie, ale jak to zrobić, żeby autentycznie stać się bogatszym dzięki poznawaniu nowych miejsc?

Chwila zastanowienia…
No i właśnie! Chodzi o poznanie czegoś nowego. Bo można być w najbardziej fascynującym i egzotycznym miejscu świata i nie poznać niczego ciekawego, oprócz nowego gatunku komarów.
Jednym z najlepszych sposobów poznania jest kosztowanie lokalnej kuchni i to nic odkrywczego. Ale czasami wymaga nie lada odwagi, przełamania się, czy zrezygnowania na chwilę ze swoich przyzwyczajeń. Kiedyś spotkałam bardzo sympatycznego pana, który nigdy nie chciał i nie spróbował słynnego gazpacho, bo „zupa powinna być ciepła”. No cóż jego strata. No właśnie, strata, a przecież chodzi o to, żeby wrócić bogatszym.
Opowiem Wam teraz o moich pięciu hiszpańskich hitach kulinarnych, które sprawiły, że jestem bogatsza.
Oczywiście gazpacho, wspaniały i aromatyczny chłodnik z pomidorów. Doskonały sposób na ochłodę w bardzo upalne dni. Najbardziej utkwiło mi w pamięci gazpacho jedzone w Tossa de Mar, w malutkiej restauracji, w skalistym zaułku prowadzącym na plażę… myślę, że otoczenie i atmosfera również dodają smaku. W tym przypadku była to kwintesencja wybornego gazpacho.
Kolejny hiszpański rarytas to oczywiście jamón ibérico o serrano – szynka iberyjska. Dla mnie najlepiej smakuje w Madrycie w barze, który nazywa się Muzeum Szynki. Można tam zjeść kanapkę z jamón w prawdziwie hiszpańskiej atmosferze. Tłok, gwar, papierki na podłodze, pokrzykiwania kelnerów  do kucharzy „dwie z szynką i jedna z serem” oraz schnące nad głowami klientów wielkie udźce szynki. To naprawdę wyjątkowe miejsce do spróbowania jamón.
A teraz kilka słów o tortilla de patatas, czyli o hiszpańskim omlecie z ziemniakami i cebulą. Można go jeść na ciepło jako danie główne, albo na zimno w formie małej przekąski. Ja najbardziej lubię kanapkę z tortillą de patatas. Wyjątkowo smakuje wczesnym rankiem na wzgórzach Montserrat, kiedy doliny przykrywa jeszcze gęsta mgła, a chrupkość świeżej bagietki z tortilla de patatas przełamuje klasztorną ciszę „Jasnej Góry” Katalonii.
Do picia polecam zumo de naranja – sok z pomarańczy. Nie taki zwykły jak się wydaje. Jeśli ktoś był w Sewilli i właśnie tam pił zumo de naranja to wie o czym mówię. Sewilla to upalne miasto zwane patelnią Hiszpanii, gorąc bucha z każdej szczeliny, a Ty trzymasz w dłoni zimną szklankę z sokiem z pomarańczy. To nie tylko sok, ale chłodna słodycz, zapach kwiatu pomarańczy i smak soczystego owocu, upragnione ukojenie i… Jeszcze jeden poproszę.
Choć kolejność tutaj nie ma znaczenia, to na końcu wspomnę o churros. To tradycyjny tłusty wypiek hiszpański, smażony na głębokim oleju w wysokiej temperaturze. Najlepiej smakuje podawany z gorącą czekoladą. A gdzie? Najsmaczniejsze churrosy jadłam w miasteczku Cáceres. Kupione tuż przed zamknięciem lokalnej churrerii o 9 rano, zawinięte w gazetę, z kubkiem gorącej czekolady, jedzone na kamiennym murku.
Cudownie jest znaleźć w sobie chęć poznania nowych smaków, ale jeszcze wspanialsze jest znalezienie bezcennej przyprawy, czyli niebanalnego miejsca, doborowego towarzystwa i wyjątkowej atmosfery.
Takie poznawanie i doświadczanie uwielbiam. Chcę być bogata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.